Machu Picchu powitalo nas deszczem. Caly dzien eksplorowania tego miasta w deszczu spowodawalo katar i bol miesni. Na koniec jednak okazalo sie, ze wszyscy sa w siodmym niebie!
Duza zasluga w tym naszej uroczej przewodniczki Magali.
Jak dorwe sie do komputera to moze napisze cos wiecej o naszych pozniejszych przygodach. Wiecie, tu nie ma czasu na nude.
Na razie jednak odkladamy spanie i Polacy pokazuja na co ich stac. Dwie urocze dziewczyny z Polski - New Yorku sprawily, ze La Paz zakwitlo zubrem i smiechem.... Tu musze przerwac relacje.
Dobra, juz pisze. Albo dopisuje bo dzisiaj mamy 5 wrzesnia i jestesmy juz w Uyuni. Nie wiem kiedy to przelecialo. Impreza noca, w dzien Chacaltaya ze swoimi 5431mnpm - prawie wszyscy weszli, Dolina Ksiezycowa, uroczysta kolacja na uliczce czarownikow, kolejna noc w autobusie i dzisiejszy poranek spedzilismy w Potosi, eksplorujac kopalnie srebra na wys 4200mnpm. Potem przepiekna przeprawa przez dzikie gory, gdzie grasowali Butch Cassidy i Sundance Kid by wieczorem znalezc sie w Uyuni. Jutro czeka nas Salar de Uyuni - biala pustynia solna oraz 3 dniowa przeprawa jeepami do Chile na pustynie Atacama. Koniec z internetem, ale jak wroce do Limy po moja nowa, wypasiona grupe, zamieszcze jakies fotki...