Relacja Agaty z wyprawy do Gruzji i Armenii

Data publikacji: Poniedziałek, 1 październik 2012


Zakaukaska Przygoda dobiegła końca! Realizacja Programu Wycieczki  obejmująca najpiękniejsze i - często nieodkryte zakątki Gruzji i Armenii, w połączeniu z serdecznością i wielką otwartością poznanych po drodze Osób, przyniosła wyjątkowy efekt. Do tego muzyka! Zakochaliśmy się w piosenkach grupy Jgufi Miraji, bazującej na tradycyjnych gruzińskich melodiach. Udało nam się też przywyknąć, i nawet polubić, rosyjskie disco, królujące w każdej marszrutce. Ale zacznijmy od początku! A zaczęliśmy godnie – od Tbilisi, gruzińskiej stolicy. Pierwszy dzień poświęciliśmy na zwiedzanie miasta, a że główne atrakcje i zabytki znajdują się w niedalekich odległościach – trasę pokonywaliśmy pieszo. Wyjątkiem było wzgórze z Twierdzą Narikala – tutaj “przylecieliśmy” w wagoniku niedawno otwartej kolejki linowej. Stąd roztacza się panorama całego miasta.

Kachetia – czyli: Poznajemy Kobę, Jedną nogą w Azerbejdżanie i Gdzie kupić dobre wino? Mówi się, że Gruzja to wino. A najlepsze wina pochodzą z Kachetii. Na zwiedzianie tego regionu przeznaczyliśmy 2 dni. Pierwszego, zapoznaliśmy się z Kobą – naszym kierowcą (w dzień kierowca a niekiedy i tamada oraz organizator wielu ciekawych zabaw). Ruszając do Kachetii nie można nie odwiedzić skalnego zespołu klasztornego Dawid Garedża. Część tego kompleksu leży po stronie Azerbejdżanu. Niemałym zaskoczeniem było dla nas spotkanie azerskich wojskowych w drodze do pieczar ze średniowiecznymi malowidłami. Nocowaliśmy w Signagi. Tu  Królem Wina jest Pan Misza. Mimo, iż dotarliśmy do niego późnym wieczorem, nie odprawił nas z kwitkiem. Zostaliśmy poprowadzeni do piwniczki a tam mogliśmy wybierać w pysznych domowych winach. Wybór padł na Saperawi – i był to strzał w dziesiątkę.

Pszawetia – czyli: Bardzo Ciekawy Dzień. Po intensywnym zwiedzaniu przyjechaliśmy na wieś. Zwieńczeniem dnia była biesiada na tarasie (i smakowanie tutejszych specjałów - jabłkowej wódki czy sera pleśniowego dambali chaczo) Towarzyszyli nam Basia i Piotrek – zaprzyjaźniona po drodze para z Warszawy. Nazajutrz wyruszyliśmy na obchody święta Mariamoba. Droga była wyjątkowa gdyż Pszawetia to region górski. Po ciekawych perypetiach na trasie w końcu dotarliśmy do celu i szybko przekonaliśmy się co znaczy słynna gruzińska gościnność. Były śpiewy i tańce, toasty i przednia zabawa!

Ważny Dzień – czyli: okolice Mcchety i Gruzińska Droga Wojenna a potem przejazd do Kazbegi. Mccheta to szczególne miejsce dla Gruzinów – to pierwsza stolica państwa i miejsce przyjęcia chrześcijaństwa. Nocowaliśmy w Kazbegi (oficjalna nazwa miasta to Stepantsminda ale nikt jej nie używa). Miasto jest doskonałą bazą wypadową w góry. Musi być też doskonale znane w Polsce, ponieważ większość mijanych na szlaku wędrowców stanowili nasi rodacy. Rewelacyjne widoki!

Swanetia  - czyli: Lodowiec i Grzyby, Mafiozo i Slava. Jedną z tras wycieczkowych z Mestii jest droga do lodowca Dżaladi. Na szlak zawiózł nas Pan Mafiozo – uroczy kierowca w charakterystycznych ciemnych okularach. Po drodze nazbieraliśmy mnóstwo grzybów – Gruzini na nasze zbiory patrzyli ze zdziwieniem, tym większym gdy dowiedzieli się, że mamy zamiar je zjeść! Co kraj to obyczaj. My byliśmy zachwyceni poranną jajecznicą z prawdziwkami a nasza gospodyni przecierała zdumiona oczy i nie była w stanie przełknąć więcej niż jeden kęs. Po sytym śniadaniu poznaliśmy – Slavę – kierowcę z Ukrainy i ruszyliśmy do Uszguli. Widoki na najwyższe szczyty Kaukazu i kamienne wartownicze wieże w pełni rekompensowały nam  trudy pokonywanej trasy.

Ostatnie dni w Gruzji -  czyli: Batumi, ach Batumi i Nocne Rozmowy z Popem. Batumi zachwyciło wszystkich. Urocze stare miasto, tętniący życiem nadmorski bulwar, finezyjnie oświetlone budynki i relaks na plaży. Nasza przygoda z Gruzją kończyła się w Wardzii. Pożegnaniem były wieczorne kąpiele w basenie z wodą termalną i nocne Maćka debaty o relacjach polsko - gruzińskich z miejscowym popem i jego towarzyszami.

Armenia - czyli: Barev dzez Hayastan! Przecieramy szlaki! Kraj Monastyrów i Chaczkarów. Górskie obszary przecinają głębokie kaniony rzek o stromych zboczach. Zachwyca Sewan - “Morze Armenii”, zachwycają Ludzie – szczerzy i otwarci z nieprawdopodobnym poczuciem humoru!

Zwiedzamy Kraj – czyli: Szlak Tajemniczych Klasztorów Na unikalność ormiańskich budowli sakralnych duży wpływ ma ich położenie. By chronić przed zniszczeniem i najazdami wznoszone były w miejscach mało dostępnych, w górach, lasach i na skrajach urwisk. Niezwykłość potęguje ich surowy wygląd, spowite mrokiem wnętrza i oszczędność zdobień.

Sewan – czyli: Aszot, Szaszłyk i Rusałki.  Piknik nad Sewanem. Aszot – prywatnie wzięty lekarz, zastępczo - kierowca, na jeden dzień zamienił się w Szefa Kuchni! Dowiedzieliśmy się wszystkiego co wiedzieć trzeba, by prawidłowo przyrządzić szaszłyk. Dzień zakończyły “poważne” rozmowy o Pięknych Sewańskich Rusałkach! (znaleźli się nawet chętni na wyprawę w poszukiwaniu tychże).

Nie Tylko Monastyry - czyli: “Ormiańska Kapadocja”, “Ormiański Stonehenge”.  W rytmach “Disco, disco partyzani” przemierzyliśmy Przełęcz Sulema i skierowaliśmy się na płd-wsch. krańce  kraju. Dotarliśmy do magicznych rejonów – skalnego miasta, tuż przy granicy z Karabachem i tajemniczych kamiennych kręgów w rejonie Sisian. Wieczorem smakowaliśmy Tutowkę czyli tradycyjną wódkę z morwy.

Getap i Areni – czyli: Wino Areni to Kraina Winem płynąca! Dzięki uprzejmości naszej znajomej gospodyni – Mani, gościliśmy w fabryce wina w Getap. Właściciel, Pan Emil, oprowadził nas po zakładzie i opowiadał wiele ciekawych historii. Na zakończenie - degustacja wyśmienitych trunków. Z kolei w  winiarni Areni nowością dla Nas było wino z granatów.

Erywań  i okolice – czyli: Uwierzyć Trudno, Że Koniec Bliski i  Kolacja w 9D Kilka ostatnich dni spędziliśmy w Erywaniu. Przedpołudnia wykorzystywaliśmy na wycieczki poza miasto a resztę dnia poświęcaliśmy na zwiedzanie i zakupy. Na ostatnią kolację w naszej ulubionej Tawernie Kaukaz zaprosiliśmy Aszota. Pożegnaniom nie było końca! Niestety, czas płynął nieubłaganie, a tej samej nocy wylatywaliśmy do Warszawy...

 

Mówią o nas

  • Najdłuższy kurs dla wychowawców kolonijnych w Polsce, za atrakcyjną cenę. Zajęcia teoretyczne połączone z częścią praktyczną były rzetelnie prowadzone pod okiem doświadczonej kadry. Poszerzyły moją wiedzę pedagogiczną i...Elżbieta Hryniewiecka
  • Intensyfikacja na wysokim poziomie, jakość zajęć-wybitna, atrakcyjność przekazu treści- wyśmienita, monotoni-brak.Do tego piątkowe zajęcia z ekspertami, wycieczki praktyczne, oraz mnóstow testów testów raz jeszcze testów, dodatkowo...Ewa Domańska

Nasze atuty

  • Ponad600

    Zorganizowanych wyjazdów i 6 000 szkoleń

  • 20 latna rynku

    Podróżujemy z Wami nieprzerwanie od 2003 roku

  • Gwarancja jakości

    Podróżujesz z pasją już od pierwszego dnia

  • 20

    20 wyspecjalizowanych przewodników