Grupo Jarek ciągle na szlaku! Nieustannie przemierzamy góry i doliny w poszukiwaniu nowych wrazeń. Zycie w drodze jest cudowne, szczególnie w Ameryce Południowej!
Tym razem, po dotarciu do Peru, zauroczeni pięknem Miasta Królów - Limy, wyruszyliśmy od razu na pustynię! Szalony rajd po wydmach doprowadził nas do innego, bajkowego świata, gdzie czekał na nas szampan i pyszne jedzonko. Wpadliśmy tez zaraz w objęcia slicznej negrita, która porwała nas do tańca!
Ech! Szalona noc!
Trzeba wstawać i do roboty! Płyniemy na Wyspy Ballestas. Tysiące tysiące ptaków! Lwy morskie na tle stromych urwisk i kolorowych skał. Powietrze przesycone wonią guano. A ocean tańczy jak oszalały! Wracamy do Paracas pełni wrazeń i szczęśliwi jak małe dzieci :-)
Wrodzone lenistwo nie pozwala mi opisywać wszystkich naszych przygód i wyczynów. Wspomnę tylko, ze polataliśmy sobie nad liniami w Nazca, weszliśmy na dość duzą górę Chacaltaya, byliśmy w Kanionie Colca i widzieliśmy nawet kondory!
Fajnie było w Amazonii. Wybraliśmy się na bagna w poszukiwaniu anakondy. Udało się! Całkiem ładną sztukę napotkał ana swej drodze Ela. Trochę się z nią zabawiliśmy by, w końcu, wylądować w rzece. Pływanie z piraniami i aligatorami jest najlepsze na świecie!!
Skutecznie brataliśmy się z Indianami na Wyspach Uros oraz Amantani. Bardzo pomocne jest tu dobre piwo peruwiańskie oraz umiejętność tańczenia na wysokości 4000mnpm. Jak się człowiek trochę porusza to jest nawet ciepło!
Dobra, to by było na tyle. Przenoszę się do Meksyku złapać trochę opalenizny i popływać w morzu...