Oko w oko z orangutanem, czyli treking przez dżunglę na Sumatrze, to realcja
Uli Brodowy (Pilot Wycieczek BT Gaudeamus) z naszej ostatniej wyprawy w tę
część Azji. Ze zrozumiałych względów relacja dotyczy tylko jednej z wielu
przygód tej imprezy. Indonezja-Malezja-Singapur to jedna z naszych
najciekawszych wypraw! Zapraszamy do zapoznania się z przyszłoroczną ofertą!
Nasza przygoda z Sumatrą zaczęła się w Bukit Lawang, niewielkiej acz
urokliwej miejscowości w północnej Sumatrze, gdzie ma się wrażenie, że czas
jakoś wolniej płynie. Po wiszącym moście, z plecakami przechodzimy na drugą
stronę rzeki i kwaterujemy się do naszych klimatycznych bungalowów. Wszyscy
są nieco zmęczeni podróżą, ale bardzo podekscytowani jutrzejszą wyprawą do
dżungli...
Z samego rana, zaraz po śniadaniu ruszamy w las...Im bardziej się w niego
zagłębiamy, tym bujniejsza przyroda. Nad glowami smigaja nam gibony, makaki
sledza nas w nadziei na jakis owoc. My jednak z niecierpliwością czekamy na
orangutany... Nagle Muhajdir, nasz przewodnik, woła – patrzcie! Po czym
naszym oczom ukazuje się wielka pomarańczowa małpa. Siedziala na galezi i
przygladala sie nam, leniwie przeżuwajac liscie z pobliskiego krzaka, po
czym ruszyła dalej w las. Następnie widzimy kolejne orangutany, niektóre
bardzo blisko. Największe jednak wrażenie zrobiła na nas para – samica i
starający się o jej względy samiec. On robił co mógł, by się jej spodobać,
ta jednak wydawała się nie być nim zainteresowna. Trwało to może kilka minut,
po czym zniecierpliwiona małpa, by pokazać na co ją stać, zaczęła
energicznie budować gniazdko. Samica wisiała na gałęzi bacznie wszystko
obserwując, po czym, gdy gniazdko było prawie gotowe, dołączyła do samca,
tym razem go nie odrzucając...
Po 5 czy 6 godzinach ostrego trekingu wreszcie docieramy do naszej bazy,
usytuowanej nad brzegiem rzeki. Warunki bardzo proste, wręcz spartańskie,
ale nikomu to nie przeszkadza. Wszystko pachnie przygodą, a o to przecież
chodziło. W czasie, gdy my odpoczywamy, nasi porterzy-kucharze, przygotowują
jedzenie. Wieczorem, zasiadamy wszyscy przy ognisku i spożywamy pyszną i
pięknie przyrządzoną kolację. Wszystko jest udekorowane liśćmi i kwiatami,
tak ładnie, że zamiast jeść wszyscy robią zdjęcia :)
Rano, zaraz po śniadaniu, dziewczyny idą wykąpać się do pobliskiego
wodospadu, po czym raftingiem wracamy z dżungli, wszyscy przystrojeni w
liście i paprocie, wyglądamy dosłownie jak orangutany, co oznacza "ludzie z
lasu"... :))