Opinia Marcina Kaczora:
Faktycznie wyprawa była dosyć wyczerpująca i pełna nieoczekiwanych niespodzianek. Samo pierwsze zderzenie z rzeczywistością Indii i ich klimatem było dosyć przytłaczające. Wszechobecne klaksony i chaos na drogach na początku dosyć denerwowały lecz już po kilku godzinach w Delhi można było się do tego przyzwyczaić. A potem kolejne przygody takie jak zmiana w ostatniej chwili dworców, z których odjeżdzał nasz pociąg czy zamieszki w Varanasi - pokazały nam prawdziwą twarz Indii . Potwierdziły się słowa Lucjana, że w Indiach niczego nie można być pewnym. Na mnie największe wrażenie zrobiło oczywiście Tadż Mahal, ale także Złota Świątynia w Amritsarze oczarowała mnie swoim klimatem i zaczarowała swoim blaskiem i natchnęła do reflekjsi. Po przekroczeniu Granicy Indyjsko- Nepalskiej miałem odczucie, że znalazłem się w calkiem innym świecie a nie tylko kilkadziesiąt metrów dalej. Po ciężkiej podrózy w końcu mogliśmy odpocząc i naładować aklumlatory dzieki spokojowi panującemu w Nepalu ale także uczucia przepięknego oczekiwania. Moim zdaniem połączenie pobytu w Indiach i Nepalu to świetny pomysł, ponieważ te kraje znakomicie się uzupełniają Dający możliwość odpoczęcia psychicznego - Nepal, a także mnóstwu doznań duchowych, estetycznych - Indie. Ja jestem zachwycony tą wyprawą i już myślę gdzie się wybrać z Państwem za rok. Także jest to wielka zasługa naszego pilota Lucjana, który nam pokazał prawdziwe oblicze tych krajów a nie turystyczny obraz, który jest całkiem inny od tego pierwszego, kto nie jadł prawdziwego indyjskiego jedzenia na ulicy nie może powedzieć że poznał Indie
Wyprawa Indie-Nepal 2010 oficjalnie zamknieta!
Czas na podsumowania: najpierw sucha statystyka: 2311 km przejechane koleja, ok. 1550 km przejechane busami i jeepami, ok. 15 km przeplynietych ladzia (Ganges) + 30-40 km pontonem na himalajskiej rzece Trisuli.
Co do wrazen chcialem oddac glos Uczestnikom - niestety nie wystarczylo czasu. Stad tez chaos i niekonsekwencja w relacji - bywaly dni gdy spalismy po 4-5 godzin na dobe, a wrazenia z ostatniego dnia zacieraly te sprzed 2-3 dni.
Dla mnie osobiscie wyprawa szczegolna - sytuacje awaryjne byly na porzadku dziennym od pierwszego dnia. Zmiany dworca z ktorego odjezdzal nasz pociag to pestka, ale dnia w Waranasi gdy rozstrzygal sie kilkudziesiecioletni konflikt pomiedzy muzulmanami i hinduistami nie zapomne dlugo. Odczulismy tylko stan zagrozenia i napiecia, ale rownie dobrze moglismy widziec krew na ulicach.
Powrot z Nepalu rowniez obfitowal w przygody. Zlapalismy gume, a zmiana kola przy zepsutym podnosniku okazala sie dosc dlugotrwala. Kolo zapasowe nie trzymalo powietrza w zw. z czym co 20 min musielismy korzystac z lokalnych "warsztatow". 3 godz. na przejechanie 70 km km okazaly sie niewystarczajace i spoznilismy sie na nasz pociag. Chyba tylko dzieki szczesciu i naprawde sowitemu "napiwkowi"udalo mi sie kupic bilety dla calej grupy na nastepne polaczenie z Delhi. Tym bardziej potrafie to docenic, ze bedac przed laty w podobnej sytuacji w samotnej podrozy nie potrafilem zdobyc jednego biletu dla siebie samego a powrot 3 klasa bylby ponad sily i tak juz wyczerpanych Uczestnikow.
Konczac chce goraco podziekowac raz jeszcze calej Grupie za super atmosfere podczas tego momentami dosc ekstremalnego trampingu, za wytrwalosci zaufanie jakimi mnie i Gaudeamusa wszyscy obdarzyli.
Jestem pewien ze Indie w mniejszym lub wiekszym stopniu odcisnely swe pietno na kazdym z czlonkow wyprawy, zas Nepal oczarowal.
Zycze wszystkim udanego powrotu do normalnego, spokojnego i cywilizowanego swiata i mam nadzieje za gdzies, kiedys bedzie nam dane jeszcze sie spotkac :-) Lucjan
Agnieszka Okoniewska - pobudka o 5 rano. Wszyscy jestesmy podekscytowani rejsem po sw. rzece "matce" Ganges. Podziwiamy przepiekny wschod slonca i poranne ablucje Hindusow. Po ostatnim monsunie rzeka ma wysoki poziom i nie widac calych "ghat" czyli schodow prowadzacych do Gangesu. Obok naszej lodzi przeplywaja kilkudniowe zwloki na ktorych zeruja juz padlinozerne ptaszyska wybierajac co smaczniejsze kaski...
Waranasi i Ganges zrobily na mnie duze wrazenie.
O 11:00 pakujemy sie do jeepa i ruszamy do Nepalu. Mordercza podroz 10 h w scisku, kurzu i upale. Jestesmy bardzo zmeczeni, ale dajemy rade. Docieramy do granicy i nastroje zdecydowanie sie poprawiaja. Czeka na nas klimatyzowany busik. Nepal wydaje sie duzo spokojniejszy niz Indie. Po polnocy docieramy do spokojnego hotelu w Chitwan. Padamy!
Marta i Michal Slowinscy
Sauraha, 2/10/2010
Kolejny cudny dzien za nami. Kraj przecudny i urokliwy, a jego mieszkancy przyciagaja spokojem i serdecznym usmiechem. Atrakcja dnia byla przejazdzka na sloniach w Krolewskim Parku Narodowym. Niepowtarzalne przezycie pomimo ze nas podczas drogi wybujalo i wytrzeslo. W dzungli spotkalismy nosorozca, wiele gatunkow ptakow, malp. Pozniej byl tez splyw lodziami podczas ktorego mielismy mozliwosc zobaczenia krokodyli. Dzien jak codzien. Czyli bardzo intensywnie, goraco i mnostwo wrazen.
P.S.
"Kochane pieniazki przyslijcie rodzice :-)" czyli zapowiada sie na klopory finansowe przy tutejszym bogactwie wyrobow i ogromnej ilosci pamiatek do kupienia.
Czesc
1 pazdziernika 2010
Varanasi wyglada juz w miare normalnie, chyba wszystko wraca do normy. Dzisiaj o swicie plynelismy Gangesem wzdluz ghatow. Rejs mial potrwac 1,5 godz a przedluzyl sie do 2,5 - jak zwykle nie obylo sie bez przygod. Dzisiaj wyjezdzamy do Nepalu i naprawde mam nadzieje ze tam bede mogl psychicznie odpoczac i wszystko pojdzie wg planu...
Beata Zasadzka
W Indiach zakochałam sie od pierwszego wejrzenia. Po opuszczeniu lotniska w Delhi,kiedy pierwszy raz dotknelam stopami indyjskiej ziemi, na twarzy poczulam dotyk goracego powietrza a moich uszu dobiegl gwar tetniacego zyciem miasta.
Kiedys uslyszalam od mojej kolezanki podrozniczki, ze zycie zaczyna sie w samolocie do Azji. Hm, ja tez zlapalam bakcyla...
Piotr Mejer
Myslisz ze znasz Indie z ksiazek, filmow, opisow znajomych? Mylisz sie! Indie sa inne niz sobie wyobrazasz!
30 września 2010
WSZYSTKO pozamykane. Zaczęło się już w pociągu! Zbrojone patrole w wagonach wyższej klasy to norma, ale spisywanie szczegółowych danych obcokrajowców zaskoczyło mnie. Okazało się, że właśnie DZISIEJSZEGO dnia ma być sądownie rozwiązany konflikt pomiędzy Hindusami i Muzułmaninami dotyczący praw do ziemi, która jest świętą dla obu religii. Spędziliśmy około 2 godzin na ghatach, po czym zarządziłem powrót do hotelu. Atmosfera oczekiwania była wyraźnie wyczuwalna. W chwili obecnej wiemy już, że zapadł wyrok pomyślny dla hinduistów, co mnie cieszy, gdyż mieszkamy w muzułmańskiej dzielnicy, więc grupajest bezpieczna. Oznacza to bowiem, że rozeźleni muzułmanie pójdą na zamieszki do dzielnic hinduistów.Z tarasu obserwujemy ulice. Atmosfera gęstnieje z każdą godziną. nie ma ani jednego sklepu, który nie zostałby zamknięty stalowymi roletami. Na szczęście nasz hotel jest bardzo bezpieczny. Wylał Ganges i z ghatów widocznych jest ledwie 10 górnych schodków - ach ten szczególny Benares!
Ciezko jakos wszystko idzie. Na poczatek nie ma pokoi w hotelu (beda za 3 godz) Na szczesnie nie odpuscilem i znalazly sie w sasiednim hotelu o wyzszym standardzie. Transport po Indiach jakis dziwny bo oprocz kierowcy z asystentem wszedzie jezdzi moj "asystent" - typowy hindus naciagacz. Cos kombinuje ze transportu z delhi do Jaipuru nie bylo w umowie, ze bedzie trzeba doplacic a jednoczesnie ma przy sobie wydruk mojego maila z opisem trasy. Strasznie mnie gosc wkurza. Na dodatek pierwszy pociag mial 3 godz apoznienia a ja z nerwow o malo nie zabralem grupy na nie ta stacje uffff. Ale ludzie fajni . Wszyscy wymeczeni ale chyba zadowoleni.
25 wrzesnia: Pierwsze dwa dni za nami. Majestatyczne Kutub Minar, potezny Czerwony Fort czy najwiekszy w Indiach meczet Jama Masjid. Ale przede wszystkim pierwsze zetkniecie z kultura Hindusow. Wszyscy czyja sie jak gwiazdy filmowe - kolejki ustawiaja sie aby zrobic sobie pamiatkowe zdjecie z Uczestkikami Wyprawy. Mamy tez dobra pogode, nie ma upalow - ledwie 30 stopni...
26 wrzesnia: Pierwsza nocna podroz pociagiem za nami. Wszyscy radza sobie swietnie i zaczynaja powoli wychodzic z szoku. Amritsar kazdego zachwyci pieknem i niesamowita atmosfera! Dzisiaj jeszcze przed nami ceremonia zamkniecia granicy granicy z Pakistanem.
27 wrzesien
Calonocna podroz pociagiem, nastepnie szesc godzin w busiku i Palac krolewski w Jaipurze. Pierwszy szal zakupow!
I chwila wytchnienia na zachodzie slonca nad miastem. Wkoncu hotel po 22 :-) Padam z nóg...
Magda i Tomek Pysko: Zimne miejscowe pwko, chlodny wiatr i piekna nocna panorama Jaipuru to piekne zakonczenie dnia pelnego wrazen.